środa, 29 czerwca 2016

Najpierw byl chaos

Najpierw byl chaos... swiat wywrocony o 180 stopni...
Ale już w miarę człowiek się ogarnął więc może uda mi sie co jakiś czas posta skrobnąć ;)

Tak więc na świecie pojawił się Kuba i mama już ma mało czasu na wszystko inne ;) ale spokojnie wszystko da się nadgonić.
Może denek już nie będzie ani przepisów z całą galerią zdjęć ale postaram się pisać i zawsze coś ciekawego podrzucić

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Nowe pomadki do ust

Post miał być dużo wcześniej w okolicach wpisu o pielęgnacji ust ;)
Ale czas swoje robi.
Jakiś czas temu udało mi się kupić 3 pomadki..
2 z Golden Rose i 1 z Mac


Zacznijmy od pomadek z Golden Rose.
Pierwsza to nawilżająca pomadka do ust, w kolorze 145, delikatny róż
Druga to matowa pomadka do ust w kredce, w kolorze nr 10 



Zacznijmy od tej w kolorze jasnego różu. Usta przyjemnie nawilżone a kolor, idealny na codzienne wyjścia, nawet do delikatnego makijażu.


Natomiast matowa w kredce stała się u mnie hitem ;) Rewelacyjnie nadaje kolor, ale też nie przesusza ust.
Delikatnie podkreśla usta.


Teraz ta na którą najbardziej chciałam spróbować i zobaczyć. Zacznijmy może od tego, że najpierw trafiłam do salonu Maca, gdzie chciałam zobaczyć kolor.
Pierwsze co mi się bardzo spodobało, to fakt, że zanim dostałam do pomalowania pomadkę, to została ona zdezynfekowana, jak dla mnie miłe zaskoczenie.

Co do samej pomadki. Kolor chyba najbardziej popularny to Russian Red


Niestety nie mogłam zrobić zdjęcia które idealnie oddaje kolor.
Ale to co na pewno mogę o niej powiedzieć, to, że kolor faktycznie może pasować do większości kobiet, ale też typu urody.
No i oczywiście bardzo długo utrzymuje się na ustach




środa, 13 kwietnia 2016

Denka marca

Oczywiście zdjęcia były już dużo wcześniej gotowe, ale nie było kiedy siąść.
Tak więc nadganiam :D i wpisuję ...

1. Maseczka z Avonu, z serii spa, z minerałami z morza martwego (poj. 75 ml)
Powiem szczerze, że chyba jedna z lepszych maseczek jaką miałam, do której często wracam i lubię.
Nie spływa i dość dobrze oczyszcza skórę, co niektórym może się nie spodobać to kolor i zapach...

2. Deo invisible w kulce, z Nivei (poj. 50 ml)
Wg mnie jeden z fajniejszych i lepiej sprawdzających się dezodorantów. Delikatny zapach a co najważniejsze, nie zostawia faktycznie plam na ubraniach

3. Olejek z migdałów, z dodatkiem z sezamu i olejku kokosowego z Vatiki (poj. 200ml)
Moje włosy go polubiły, przyjemnie nawilżone po nim i fajnie się świeciły. Jedyny jego minus to dość wodnista konsystencja, przelewał mi się między palcami.

4. Maseczka, w sumie to podwójna, nazwy nie pamiętam z zieloną glinką, jedwabiem i olejkiem jojoba (poj. 5 ml)
I szczerze to nic super o niej napisać nie mogę. Działanie ok, oczyszcza, ale nie tak super jak powiedzmy ta z morza martwego. Za to konsystencja kiepska, maseczka się w opakowaniu rozwarstwiła, ciężko ją potem było nałożyć.



5. Krem na rozstępy z Palmersa (poj. 125 g)
Ogólnie dobrze się sprawdza, ja nie mogę powiedzieć by pojawiły mi się jakieś rozstępy, choć jak wiadomo jest to kwestią indywidualną. Jak dla mnie mógł by być ciut lepiej nawilżający, a może ja po prostu ciągle porównuję go z masełkiem, od nich ;)

6. Balsam do ust z rumiankiem z Alterry (poj. 4,4 g)
I jak dla mnie na chwilę obecną jest to nr 1 jeżeli chodzi o balsamy do ust. Rewelacyjnie nawilża utrzymuje się dość długo. Nawet pobija uwielbianą do tej pory przeze mnie nautrogenę, jest ciut miększy i przyjemniej się go nakłada

7. Ziołowy olejek do kąpieli z Balei (poj. 200 ml)
Rewelacyjny zapach i skóra po nim jest przyjemnie miękka, ogólnie sprawdza się, choć piana dość szybko się rozpływa

8. Pasta do zębów Blendamed, pro ekspert
Używam ją czasem razem z mężem. Ogólnie fajnie czyści zęby, zostawia delikatny zapach. Przede wszystkim mój mąż je bardzo lubi całą serię ;)


wtorek, 15 marca 2016

Pielęgnacja ust

Jak wiadomo każda z nas chce mieć piękne i zadbane usta.
Ale niestety łatwo o to by nasze usta zaczęły pękać, czy tam skórki odstające.
Co powoduje, że nasze usta wyglądają nieestetycznie.

Zacznijmy od tego żeby co jakiś czas robić peeling ust.
Można np przecierać szczoteczką do zębów.
Ja akurat robię peeling z olejkiem kokosowym, cukrem i cynamonem wg przepisu RLM
Zasada taka by robić go , albo co drugi dzień, albo ogólnie 2 razy w tygodniu.


Peeling, najlepiej zmyć po użyciu, lub można zjeść :D
Ja go trzymam w łazience przy szczoteczce do zębów, by pamiętać o nim.


Kolejny ważny, a raczej najważniejszy element to odpowiedni balsam do ust.
Fajnie jest na wieczór zrobić peeling, a później posmarować usta.
No i oczywiście w ciągu dnia to nawilżenie utrzymywać.

Ja na sobie przetestowałam i mogę polecić:
-Isana Intensiv
-Alterra z rumiankiem
-Avon naturals z woskiem pszczelim.

Jeszcze oczywiście neutrogena do ust, choć mam wrażenie że szybciej się wchłania i nie pozostawia po sobie śladu.


Z polecanych rzeczy do ust jest też czysta lanolina.
Ja akurat kupiłam, maść z ziaji, której przeznaczeniem jest pielęgnacja brodawek.
Ogólnie, ciężko ją wycisnąć ale też rozprowadzić na ustach, bo jest dość twarda.
Sama lanolina, tak szybko nie działa, żeby nawilżyła usta trzeba poczekać.
Dopiero po jakimś czasie usta są przyjemnie nawilżone.


 Dzięki tym wszystkim zabiegom moje usta są miękkie i nawet pomalowane pomadką wyglądają ładnie i estetycznie.
Nie mają jakiś odstających skórek, a tym bardziej nie są popękane.


poniedziałek, 14 marca 2016

Denka lutego

W końcu odzyskałam swój komputer.
Wizja straty wszystkich zdjęć itp, była wprost przerażająca, ale na szczęście działa.
A nie do końca wiem nawet co się z nim stało... Tak samo jak przestał działać, tak samo dziwnie zadziałał.

Ale zacznijmy to o czym miał być wpis ;)
Bo już mam pomysły na kilka następnych ;) Nie tylko kulinarnych :D


1. Płyn do demakijażu, dwufazowy z tołpy. Wzięłam go przypadkiem, po prostu się machnęłam, myślałam, że płyn miceralny i tyle. No ale skoro już mam to trzeba użyć.
I tu byłam mile zaskoczona. Trzeba przyznać, że świetnie sobie radził z usunięciem makijażu. Skóra po demakijażu była przyjemnie nawilżona.

2. Perfumy Naomi Cambel Cat at the Night. To był chyba na razie ostatni etap kończenia perfum :D
Ale pokończyłam wszystkie końcówki i jestem z siebie dumna. Jednak zapach ten baaardzo lubię i chyba do niego wrócę, ale raczej na jesień.

3. Tusz do rzęs z Loreala Architect 4D.. i tu... mam  mieszane odczucia.. Tak jak uwielbiam wersję 3D, tak ta do końca mnie nie przekonała.
Chyba musiała bym się w krótkim czasie pomalować i jednym i drugim.
Ale to co mogę powiedzieć, wg mnie nie rozczesuje tak fajnie i nie podkreśla tak dobrze rzęs.


Teraz w sumie kolej na całą serię i o dziwo wszystkie 3 skończyły się prawie w jednym czasie :)
Cała seria przeznaczona dla kobiet w ciąży, zapobiegać ma rozstępom.
To co na pewno wspólne dla wszystkich 3 produktów, to boski zapach, przyjemnie kakaowy. 
Co ważne, nie pojawiły się rozstępy :) więc rzeczywiście zdały egzamin

4. Olejek do ciała, łatwo się aplikuje, jest dość wydajny. Skóra po jest przyjemnie miękka w dotyku i nie klei się jakoś super mocno.

5. Masełko do ciała na noc. Bosko nawilża, skóra jeszcze rano jest miękka i przyjemna w dotyku. Trochę gorzej z aplikacją, bo jest dość twarde i trzeba je rozgrzać w dłoni, ale zdecydowanie stało się dla mnie nr 1 w pielęgnacji.

6. Krem do ciała. I tu chyba nie będzie takich zachwytów jak przy masełku. Spełnił swoje zadanie, skóra mile nawilżona. Ale na pewno słabiej, niż masełko

środa, 2 marca 2016

Nowości w przepisach

Dziś o jedzeniu :D a co....
Ostatnio postanowiłam wypróbować kilka nowych przepisów ;)
Trafiłam na kilka ciekawych blogów, ale też kilka sprawdzonych .
Zaczynajmy :D

Sałatka z marynowanymi pieczarkami, bo mój mąż uwielbia ;)
Wg przepisu z tego przepisu.
Ogólnie blog bardzo mi przypasował i chyba jeszcze co nieco przetestuję.




Więc na śniadanko była sałatka, a do sałatki miałam sałatkę oraz kanapkę.
A kanapka z... no właśnie :D


 

Wchodzę z ciekawości na jadłonomię w poszukiwaniu przepisu na jakąś pastę 
I trafiam na ten paprykarz
Wyszedł po prostu pyszny... Choć następnym razem dodam jeszcze więcej marchewki i chyba cebuli. Zdecydowanie wolę mocniejszy smak :D 



Teraz to co najpyszniejsze :D CIASTO....
I co ciekawe dość nietypowe.
Spód i wierzch jest z płatków owsianych, a środek, to jogurt z wiórkami kokosowymi.
Przepis jest banalnie prosty, robi się dość szybko, a w smaku jest rewelacyjnie.
Zdecydowanie polecam.



SMACZNEGO :)

niedziela, 21 lutego 2016

Denka stycznia

Postawiłam sobie za cel, pokończyć perfumy i sie nawet udaje.

Zacznijmy od amor amor, które wprost uwielbiam od kilku ładnych lat.

Te z avonu... cóż zapach ładny, ale trwałość już gorzej.

Odżywka do włosów z awokado, jest dla mnie rewelacyjna. Super nawilża i moje włosy są po niej odżywione.

Gorzej z maską z alterry z granatem. Ostatnio moje włosy jakby się na nią uodporniły... może potrzebują czasu...

Żel pod prysznic z fa, z olejkami. Jest rewelacyjny, zapach sie długo utrzymuje a skóra po nim jest przyjemnie miękka.

W tym miesiącu kolejne perfumy ;) i o dziwo balsamy ;)

środa, 27 stycznia 2016

Aktualizacja włosy


W końcu udało mi się te włosy zapuścić, ale i końcówki jednak połamane, ale też i suche strasznie, więc zdecydowałam się na wizytę u fryzjera.

Zacznijmy jednak od stanu sprzed wizyty


Oraz tego jak te włosy wyglądają teraz ;)
Wg mnie zdecydowanie fryzura zyskała na lekkości, ale też objętości ;)
No i mam wrażenie, że zdecydowanie lepiej wyglądają...


wtorek, 26 stycznia 2016

Denka grudnia

Zdjęcia zrobione zaraz na początku stycznia i tak leżały i czekały.
Robione w sumie na 2 razy ;)
Zacznijmy, choć zastanawiam się czy jest jakiś sens w pisaniu o tych produktach.
Ale chyba tak, bo to też dla mnie motywacja by jednak kończyć te produkty i nie tracić kasy na nowe...
Ale też chyba pora na jakieś recenzje.
Przynajmniej mam już kilka pomysłów ;)

Jednak do rzeczy ;)

1. Żel pod prysznic z peelingiem, morza. Firma Palmolive
Wg mnie jeden z lepszych peelingów o bardzo przyjemnym ożywczym zapachu

2. Peeling do stóp z Fuss Wuhl, czy jak to się nazywa, firma chyba typowo dla Rossmanna.
Ale, nie pasuje mi tak do końca, peeling jakiś taki drobny. Zapach mało przyjemny.

3. Żel do higieny intymnej z Facelle, i powiem szczerze, że bardzo dobry i nie uczula ani nic.

4. Pasta do mycia twarzy z Ziaji z liściem manuka.
Rewelacyjna, lecz już to chyba kiedyś mówiłam tu ;)
Jedyny minus przesusza lekko skórę ;)

5. Szampon do włosów z Tołpy z czarnym owsem. Niby bez SLS i tak dalej.
Fajnie oczyszcza, ale... jakoś nie do końca mi przypasował.
Z tyłu widać też maskę do włosów z czarnego owsa... i... nie zdenkowałam jej...
Ale oddałam mamie, całkiem przestała mi pasował, włosy po niej były strasznie toporne.


6. Zmywacz do paznokci z Isany. Dość wydajny, zapach znośny i dobrze sobie radził ze zmyciem kilku warstw lakieru, o różnej strukturze. 

7. Płyn miceralno-tonizujący z Tołpy. I wg mnie jest to najlepszy jaki może być.
Super sobie radzi z demakijażem. Teraz przez przypadek, (bo ta sama butelka) kupiłam jakiś dwufazowy i sprawdzimy jak będzie działać.

8. Dezodorant w kulce z Nivei, czarno biały. Delikatny i przyjemny zapach, a przede wszystkim skuteczny.

9. Olejek do włosów z Loreal, seria Elvital. Był rewelacyjny i boski.
Moje włosy bardzo fajnie na niego reagowały, nie były przeciążone.


środa, 20 stycznia 2016

Pomysł na paznokcie

Miał być post o denkach grudnia, bo czekają, ale jakoś nie mam weny, więc ...
Będzie post, do którego zdjęcia już dawno zrobiłam i tak czekały na swoją kolej.
Zaciekawiona opiniami o wodnych tatuażach na paznokcie, postanowiłam wypróbować.
I wg mnie jest to super pomysł i super rozwiązanie.

Warto więc przygotować sobie wszystko przed rozpoczęciem..
I rozplanować na którym paznokciu co.


Wycinamy potrzebne dla nas wzory.


Ja na paznokcie zawsze daję podkład, w tym wypadku odżywkę, u mnie najlepiej się sprawdza złota z sally hansen, już nie raz mi pomogła i dość fajnie moje paznokcie na nią reagują i są zdecydowanie mocniejsze i szybko rosną.


Malujemy paznokcie na kolor, ostatnio u mnie wystarczy jedna warstwa, choć ciut mocniej pomalowane


Tatuaż przygotowujemy, tak samo jak ten zwykły co się w dzieciństwie robiło na ciele.
Czyli ściągamy folię, a następnie moczymy w wodzie. I to tak kilkanaście sekund.


Następnie kartonik z wzorem wyciągnąć najlepiej pęsetą.
Wzór "odcisnąć" na palcu, powinien spokojnie się przykleić.
Dopiero wtedy "z palca" przyłożyć do paznokcia, można na paznokciu dać choć kroplę wody. Wtedy sam tatuaż łatwiej ułożyć, rozplanować.


Na wierzch, szczególnie na na którym jest tatuaż dajemy lakier nawierzchniowy.


Trzeba przyznać, że tatuaż dość fajnie trzyma się na paznokciu, 
W sumie tak samo długo jak lakier na paznokciach.
Na pewno tatuaże o wiele fajniej się sprawdzają niż naklejki.
Przynajmniej w moim przypadku.
Mam jakieś naklejki, i szczerze, kiepsko, może dlatego, że są grubsze, trochę bardziej sztywne, przez to zahaczają o ciuchy np i szybciej odpadają.