Wróciliśmy z urlopu, teraz nadganiam.
Przede wszystkim nadganiam denka z lipca.
Później postaram się pokazać jeszcze zdjęcia z Grecji ;)
Przede wszystkim teraz postanowiłam wykańczać tzw jednorazówki
Balsam do ciała ujędrniający z soraya, szczerze to fajnie się rozprowadzam, przy okazji przyjemnie nawilżył. Jedno opakowanie starczyło spokojnie na aplikację na brzuch, uda i pośladki.
Serum do twarzy z cytrusami. Kupiony za pare groszy w Lidlu. To co mnie w pierwszej chwili ujęło, to genialny zapach. Aplikacja łatwa, szybko się wchłania. Stosowałam na noc. Na drugi dzień skóra nie była jakoś mocno przetłuszczona.
Ten podobny, ale powiedziała bym, że ciut slabszy efekt
Szampon do włosów Gliss Kur, w końcu wykończony i trafił do denek. Męczyłam się z nim strasznie długo i szczęśliwa jestem że się skończył, jakiś super efektów przy nim nie miałam
Żel pod prysznic z litamin, o zapachu maroka, chyba. Zapach obłędny. Natomiast co do samego żelu jako żelu, rewelacji nie zrobił. Żel jak żel i tyle.
Krem do depilacji z eveline, cóż, był ok. ale jakoś super zachwycona nim nie byłam.
Aplikację najczęściej musiałam powtórzyć
Zmywacz do paznokci z rossmanna, szczerze... Jak dla mnie wysusza skórki i chyba trochę same paznokcie.
Ale zmywał dobrze, zapach intensywny
I kolejne jednorazówki:
Maseczka do twarzy z ogórkiem, nawilżająca i musze przyznać że przypadł mi do gustu.
Aplikacja prosta, nie spływa
Serum do twarzy z oliwkami, fajne, ale się nawet nie umywa do tego z cytrusami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz